Tego nie grali, czyli – ekokonsole 965

ekokonsola

Żyjemy w absurdalnych czasach. Każdy produkt ma swój ekologiczny odpowiednik. Spotykamy się również z bliźniaczymi określeniem jak “organiczny’ czy przedrostek “bio”. Gdy chcemy się dowiedzieć, o co w tym tak naprawdę chodzi – zostajemy zwykle z niczym. “Bio-”, “organic” czy “eco-” to w gruncie rzeczy to samo. Skok na kasę. Ludzie kupują te rzeczy, myśląc, że pomagają Matce Ziemi. Gdy tymczasem wcale tak nie jest. Ostatnio w tematyce eko zagustowali wielcy ludzie ze światka konsolowego. A konkretnie – Sony. Oto, co nas rozbawiło i, no cóż,  nieco zażenowało.

Alians dla planety się poszerza

Geniusze z Sony nie bez dozu samochwalstwa ogłosili, że przystąpili do grupy Playing for the Planet. To stosunkowo młody alians, którego twórcy zadali sobie pytanie, co przedsiębiorstwa zaangażowane w przemysł gier wideo mogą zrobić, aby ekologię planety. Jako główne zadanie wyznaczyli sobie redukcję emisji CO2. Cóż, ambitne to przedsięwzięcie, nie sposób zaprzeczyć. Zapytalibyśmy się, kto za tym stoi, i jaki z tego zainteresowani czerpią zysk. Bo już dawno wyrośliśmy z naiwnego myślenia – że coś się robi dla idei. Szczególnie, że środowiska – w tym międzynarodowe organizacje pozarządowe znane jako fundacje – rzekomo zaangażowane w obronę środowiska, nie unikają kompromitacji.

Sukcesy ekologiczne Sony

Tak może wkrótce wyglądać pokój gracza konsolowego.

Już teraz Sony chwali się, że uniknięciem wypuszczenia do atmosfery 16 milionów ton CO2. Laikowi może się wydać, że to ogromna liczba. Ale to tylko kropla w morzu potrzeb. Tym bardziej, że jednocześnie nie głoszą wszem i wobec, ile milionów (miliardów?) ton CO2 w tym samym czasie wyemitowali. 

Podobno już teraz w kameralnych grupach pracownicy Sony zastanawiają się jak zaangażować technologię Virtual Reality do propagowania zielonego trybu życia.

Japończycy idą za ciosem. Playstation 5 – którego data premiery wciąż nie została podana – miałby żreć znacznie mniej prądu niźli PS4. Dla porównania obecny sprzęt pochłania w porywach aż 8,5 W – tymczasem zapowiadana “piątka” ma w tym samym czasie zjadać zaledwie 0,5 W. Bystrzy gracze od razu nie bez złośliwości zaczęli się pytać, a może by tak w ogóle odciąć konsole od prądu – albo przestać je produkować? Jakaż byłaby oszczędność prądu i ulga dla planety, gdyby Sony przestało istnieć? Można by pójść kolejny krok dalej… Ale dobra, skończmy już z prześmiewstwem.

Oczywiście pytania muszą pozostać bez odpowiedzi. Wszystkie wymienione tu działania Sony to czysty PR.