![gry komputerowe nauka czy stracony czas](https://nowakonsola.pl/wp-content/uploads/2019/12/pexels-photo-2884572-1024x682.jpeg)
„Nieraz ja próbowała, ale nie zapędzę synaczka do nauki, nic tylko gra w te gry kompiuterowe i gra!” pewnie nieraz jako młodzi gracze spotykaliśmy się z podobnymi utyskiwaniami. Zwykle bezmyślnemu graniu w gry przeciwstawiano naukę. Tego pierwszego było zbyt dużo, a nauki jak na lekarstwo. Ale czy aby na pewno?
Rozwiejmy ten mit! I to czym prędzej, bo narosło wokół niego wiele, nazbyt wiele niedorzeczności.
Ile nauki w nauce?
Najpierw rozprawmy się z mitem nauki. To że prześlęczymy nad książką długie godziny, nie oznacza, że coś z tego wyniesiemy. Nawet jeżeli przygotujemy się do kartkówki/sprawdzianu/kolokwium/egzaminu, to zdobyta wielkim wysiłkiem wiedza szybko wyparuje z głowy i uleci bezpowrotnie w otchłań nicości. I właściwie to dobrze, bo prawdopodobnie i tak byłaby bezwartościowa i zupełnie nieprzydatna w życiu.
![](https://nowakonsola.pl/wp-content/uploads/2019/12/pexels-photo-261909-1024x731.jpeg)
Poza tym proces uczenia się to temat bardzo szeroki. Uczymy się całe życia, nawet podczas snu mózg nie śpi, ale na swój sposób czuwa i wykonuje wielką robotę. Uczymy się poprzez życie, spotkania z ludźmi, a także… pielęgnując nasze rozrywki. I nie możemy z nich wykluczyć gier komputerowych.
Zresztą spędzanie czasu przy grze komputerowej pozwoli nam się odprężyć, a nieraz i wyładować negatywne emocje. W związku z czym powrócimy do „standardowej” nauki z – jak by to zarapował na wolno Eldoka – czystą głową i odpowiednią dawką sił.
Żaden tam stracony czas!
![](https://nowakonsola.pl/wp-content/uploads/2019/12/pexels-photo-1684187-1024x576.jpeg)
Nieraz jak zagrywałem się do późna wyczuwałem, że ktoś na mnie co jakiś czas spogląda. Okazało się, że nie był to objaw pomieszania zmysłów i wstęp do manii prześladowczej, a raczej wujek wpatrywał się we mnie przelotnie przez delikatnie uchylone drzwi. Nie widziałem tego, ale jego twarz pokrywała siatka zmarszczek, które znamionowały niepokój.
Byłem już wówczas studentem i powinienem przygotowywać się do sesji, dlatego niepokój ze strony tego poczciwca był czymś naturalnym… ale czy na pewno?
Otóż nie. Grałem bowiem w jedną z przygodówek. Aby ją przejść podszkoliłem swoją znajomość angielszczyzny. Zatem egzamin z angielskiego na poziomie B1 nie stanowił dla mnie żadnego wyzwania.
To tylko jeden przykład z tysiąca, który obraca w niwecz tezę, jakoby gry komputerowe równały się ze straconym czasem. Rzeczywiście, i tak też się zdarza. Nie należy twierdzić czegoś zupełnie przeciwnego – czyli że taka rozgrywka to zawsze proces uczenia się.
To już zależy od tego, w co gramy, jak długo to robimy, czy nie zaniedbujemy innych dziedzin życia, czy nie uciekamy w ten sposób od problemów codzienności? … itd, itd…