Zadając sobie to pytanie, mamy oczywiście na myśli usługę Google skierowaną do maniaków gier, którą znamy jako Stadia. Znamy tylko ze słyszenia, bo w naszym pięknym kraju jeszcze jej nie uświadczyliśmy, a tymczasem z amerykańskiego obozu dochodzą ciekawe głosy.
Stracone złudzenia?
Wciąż czekamy, zgodnie z zapowiedziami miała do nas przyjść w 2020 roku. Zatem każdy dzień może być tym najlepszym dniem, a może nie. Uzbrojeni w cierpliwość wciąż jesteśmy w pogotowiu… Tylko czy jest w ogóle sens się niecierpliwić? Google Stadia miała zrewolucjonizować branżę gier video, a w szczególności dziedzinę streamingu. Tymczasem póki co ekspansja „wynalazku” przebiega nader skromnie. Spece z Google chyba zdają sobie z tego sprawę, dlatego przygotowali dla fanów coś specjalnego.
Darmowa rozrywka? Zupełnie darmowa?
Ogłoszone więc zostało, że właściciele kont na Gmailu mogą korzystać z usługi Google Stadia za darmo. Płatna usługa to jakieś 129 dolców za 3 miesiące grania w gry i pada. Rozgrywka jest w 4K i w jakości 60 klatek na sekundę. Darmowa rozrywka miałaby się obniżyć z 4K do 1080p. Nie trzeba też kontrolera, gdyż można grać posługując się klawiaturą oraz myszką. Dla nowych klientów dostępny jest również pakiet pro, przy czym jedynie na dwa miesiące, kolejne mają już być płatne, i wynosić 9,99 zielonych za miesiąc. Oferta obejmuje takie popularne tytuły jak Grid czy W każdej chwili można, oczywiście, zrezygnować z usługi i na przykład powrócić do stacjonarnej konsoli.
Co ciekawe, w pewnym stopniu kabaret związany z koronawirusem odbił się na graniu przez sieć. Dyrektor Google Stadia zmusozny był ograniczyć przepustowość łączy. Ludzie siedzą w chałupach i nie czytają książek, a zamiast tego przycinają w różne tytuły Zmniejszona również rozdzielczość z 4K na 1080p. Wszystko, rzecz jasna, z myślą o dobru maniaków gier.