Kolejny szok za sprawą 2K Games 757

Już dobrych parę latek upłynęło, odkąd graliśmy w trzecią część serii BioShock. Od tego czasu dawno powróciliśmy z chmur na ziemię. Wygląda na to, ż szykuje się kolejna podróż. Pytanie tylko, dokąd? Znów w podniebne regiony? Czy raczej w głębię morską? A może jeszcze gdzieś indziej? Pytań jest zdecydowanie więcej.

BioShock po raz czwarty

Dowiedzieliśmy się, że producenci cyklu stworzyli nowe studio właśnie zmyślą o tym, by przysiąść nad nową częścią hitowej marki. Jak się okazuje, na jej czele stanęła pani Kelley Gilmore. I mieliśmy już okazję usłyszeć, jakie ma spojrzenie na tym, czym powinna być gra. W jej mniemaniu powinna przełamywać ograniczenia, jakie stawia jej medium. Chodziłoby więc o przekraczanie tego, czego – jak sama zauważa – nie da się teoretycznie przekroczyć. Są to słowa dość zagadkowe, i tak właściwie nie wiadomo, czy jakieś konkrety się za nimi kryją.

Co ciekawe, prace nad grą podobno już trwają od jakiegoś czasu. Ale ile im to jeszcze zajmie? Tego nie wiemy. Możemy mieć nieśmiałe życzenia, że czwartą już część ujrzymy w 2020 lub 2021 roku. Byłoby to coś świetnego, znów znaleźć się w jakiejś utopii i walczyć w każdej chwili o przeżycie.

Jaka będzie utopia?

Zanim to nastąpi, mamy sporo czasu, aby sobie podumać nad tym, gdzie tym razem trafimy. Byliśmy już na dnie oceanu i w totalitarnych przestworzach. Dokąd tym razem zawędrujemy? Póki co w tej sprawie się milczy. Ale zobaczymy, jak długo to potrwa. Bo w końcu musi coś wyciec…