Sony nie zasypia gruszek w popiele 870

Świat obiegły gorące informacje, jakoby Sony planowało już wydać Playstation numer… no właśnie – 10. Wieści te są dość zadziwiające i nawet nas – którzy postanowiliśmy niczemu się nie dziwić – wprowadziły w lekki osłupienie. Jakże to tak? – zachodziliśmy w głowę – wciąż powstają gry na Playstation 4, dopiero na przyszłe święta Bożego Narodzenia dostaniemy od Aniołka PS5, a tymczasem takie dalekosiężne plany?

Po szybkim wgryzieniu się w temat dowiedzieliśmy się, co jest w ogóle grane. No tak, można było przypuścić…

Geniusze dmuchają na zimne

Było już w tytule o niezasypianiu gruszek w popiele, to teraz posłużmy się innym frazeologizmem. Wychodzi po prostu na to, że Japończycy dmuchają na zimne. I nie ma w tym nic niezwykłego, zwłaszcza, że ludzie z Sony mają już za sobą podobne praktyki. Jeżeli coś się sprawdza, czemu tego nie kontynuować?

Chodzi więc o to, że jak donosi pewien renomowany portal, Sony dokonało rejestracji pięciu znaków towarowych, a są to kolejno: PS6, PS7, PS8, PS9 i wreszcie PS10, o którym już teraz myślimy z drętwiącymi z emocji i zniecierpliwienia zębami. (Aż nas korci, żeby stworzyć nagłówek „PS10 – kiedy premiera?”, a najlepiej poświęcić tematowi serię bzdurnych artykułów).

Po co te chłopy to robią? – zapyta się ktoś obcesowo. Po prostu to przezorna ekipa i wolą uniknąć ewentualność, kiedy to ktoś wykupuje im sprzed nosa pożądany znak towarowy.

Wspomnieliśmy już, że nie jest to sytuacja bez precedensu. Owszem, wszakże w 2006 roku został zarejestrowany podobny szereg znaków towarowych, w tym tak żywotnie nas interesujący „PS5”.

I co poza tym?

No właśnie, co poza tym? Czy możemy z tych doniesień wysnuć jakieś głębsze przemyślenia czy wnioski. Tak właściwie to nie. Playstation 5 oraz Xbox Scarlett i tak mogą być – jak to niektórzy futurolodzy przewidują – ostatnimi konsolami w starym, stacjonarnym stylu. A zamiast nich miałby się rozpanoszyć na świecie streaming.

Sony się po prostu zabezpieczyło na każdą ewentualność.