Ekskluzywne sztuki na nowego Xboksa 1017

Gry na nowego Xboksa

Lubimy bajeranckie rzeczy, nowe gadżety, nowoczesne rozwiązania – zresztą jak chyba większość maniaków gier komputerowych. Interesujemy się także designem, chcielibyśmy więc, aby nowe konsole ładnie się komponowały z wystrojem naszych wnętrz. Ale w tym wszystkim nie zapominamy o pewnej niezwykle istotnej sprawie. Chodzi o gry. Nie da się ukryć, że to dla nich kupujemy nowego Playstation czy Xboksa.

Wygląda na to, że geniusze odpowiedzialni za drugą z tych platform zdali sobie w końcu z tego sprawę.

Powiedzcie, w co mam grać na Xboksie?

Każdy chyba widzi – poza fanboy’ami – że Microsoft przegrał z Sony starcie o palmę pierwszeństwa na rynku gier komputerowych. I nie trzeba tu chyba specjalnie deliberować na temat przyczyn tego niepowodzenia. Sprawa jest prosta – Xbox One nie może się poszczycić ekskluzywnymi tytułami.

No tak, po co mam kupować platformę Microsoftu, skoro w te same, a dodatkowo i inne zagram na Playstation?

Zagadką pozostaje, jak długo do podobnych wniosków dochodzili. W każdym razie wygląda na to, że nauczka nie poszła w las.

nauczanie w lesie na temat nowej konsoli Microsoft

Microsoft wykupuje studia deweloperskie

Pierwszym tego symptomem był wykup studiów deweloperskich przez Microsoft. Nareszcie uznano, że bez nich trudno o to, by powstawały gry, zwłaszcza te ekskluzywne.

Około dwa tygodnie temu ogłoszono, że Obsidian oraz InXile znalazło się pod skrzydłami Microsoftu. Teraz, jeśli wierzyć przeczuciom, w pocie czoła pracują nad hitami na Xboksa. Wiele przesłanek wskazuje na to, że mają to już być pozycje na Xbox Scarlett… Dobrze więc, niech One dożywa swych dni, swoje już, można powiedzieć, zrobił…

Microsoft sypie grubym keszem

microsoft sypie flotą

O kolejnej sprawie dowiadujemy się z przecieków. Znany youtuber Boogie2388 ostatnio opowiedział o ciekawym, prawie anegdotycznym zdarzeniu. Szczegółowo opisuje nam wymianę zdań – tak, jakby sam tam był, albo jak gdyby przyśniło mu się to ostatniej nocy. Nie wnikamy, jak to z tym było… W każdym razie wyglądało to tak:

Człowiek Microsoftu Mike Ybarra miał uderzyć któregoś przedpołudnia do siedziby twórców gier. “No cześć” – przywitał się – “jakie chcecie robić gry?”. Kreatorzy zwietrzyli w pytaniu haczyk. “A jaki mamy na to budżet?” – odpowiedzieli pytaniem. “Nie o to pytałem” – odrzekł, by dodać odważnie – “To jest Microsoft. Mamy budżet. Realizujcie zdumiewające marzenia i sny – tego od was oczekuję!”.

I z tym ich pozostawił.

Spoko, miła historyjka. Poczekajmy tylko, co z niej wyniknie.