Pierwszy krok EA w chmurach 846

Streaming a nowe konsole

Ostatnio mamy pewien impas w temacie konsol nowej generacji. Z braku laku w mediach powracają wątki, które krążyły przed tygodniami. Żeby nie było tak, że nic się nie dzieje – co jakiś czas gamingowi prominenci zabierają głos. Zwykle są to na tyle tajemnicze i lapidarne wypowiedzi, że niewiele możemy z nich wywnioskować.

Nie inaczej było w przypadku publicznego wystąpienia prezesa Electronic Arts. Dorzucił on swoje 3 grosze w sprawie grania w chmurze.

Przyszłość gamingu tylko w chmurze?

Niejeden już gość twierdził, że przyszłe granie ma się toczyć w chmurze. Niektóre wypowiedzi są bardzo radykalne. W takim też tonie wyrażał się szef EA. Poszedł nawet o krok dalej niż jego poprzednicy. Najpierw uznał, że chciałby, by jego firma współpracowała zarówno przy tworzeniu gier na konsolę Xboxa Scarlett jak i Playstation 5 (sprawdź wpis o premierze Playstation 5).

Po czym następnie dorzucił, że nie miałby nic przeciwko temu, aby gry jego firmy pojawiały się wyłącznie w chmurze. Zatem ograniczyliby się wyłącznie do streamingu.

Czy to dobry pomysł?

streaming nowe konsole

Zdania wśród graczy są podzielone. Przy czym przeważają głosy krytyki. Są i tacy wyjadacze, którzy wieszczą rychły koniec EA. Są pewne granice tolerancji.

Zatem, owszem, niech stąpają odważnie między chmurami – ale nie wszyscy gracze pójdą za nimi. Skoro EA nie chce wydawać gier w formie fizycznej, tak – aby można było w nie grać na PS5 czy Xboxie Scarlett – to my zostajemy przy sprawdzonych platformach.

Istnieje też ryzyko, że to właśnie wielkie firmy będą dyktowały warunki, a nam nie pozostanie nic innego, jak się do nich dostosować. Po co, jeśli inni twórcy postawią na streaming?

Gamingowy Netflix – czy to realne?

Już od jakiegoś czasu filmowa platforma Netflix ma być wzorem dla tych, którzy kreują świat gier video. Skoro tutaj się sprawdziło, czemu by się miało nie udać w kontekście gier video?

Oczywiście nie zamierzamy wielokrotnie płacić za jedną grę, ale gdybyśmy za pewną comiesięczną kwotę mieli do dyspozycji kilkanaście, kilkadziesiąt solidnych tytułów? Wiadomo – że nie tych najnowszych, ale, dajmy na to, sprzed dwóch, trzech lat… I tak byłoby całkiem nieźle.

Jeszcze jedno, tylko czy nasz net byłby w stanie to udźwignąć?… Nasza aktywność w sieci wciąż jest ograniczona. Jej pułapem są niedostatki technologiczne.